Papryczki.

Znajoma/nieznajoma powiada, chodź, zjedz z nami obiad.
Do domu swego ciągnie bufetową. 
Tak, do takiego dumu chcę być zaciągana! 
Jemy ryż z sosem, gapimy się na oliwkowe drzewa, rozmawiamy. 
A potem ogródek, taki z tych przydomowych. 
Kilka cebulek, rukola, trawa cytrynowa, papryczki. 
Cud natury na wyciągnięcie dłoni, głodnych błyszczącej skórki, głodnych zapachu i koloru ( o ile dłonie mogą być głodne koloru ;) 
Organiczne papryczki lądują w torbie bufetowej. 
Garść cytrynowej trawy, pietruszki i świeżej mięty również. 
Wspaniałe jadalne prezenty. 






Ekologiczna sałata z kotem.

Sałatę bufetowa posiała z końcem czerwca.
Wyhodowana na hiszpańskiej glebie sałata została zaakceptowana przez nadwornego kocura bufetowej. Została zjedzona ze smakiem, przyjemnością, ochotą i czymtamjeszcze ;) 
Teraz tęskno bufetowej do tej sałaty, chyba znowu posieje...






Świeże migdały.

To mogą być nieświeże migdały? ;)
Pierwszy raz bufetowa zrywa migdały. 
A pan Hiszpan częstuje winogronem. 
Proszę, proszę, pani weźmie, u mnie tego pełno.
 Pani z siatkami obdarowuje bufetową reklamówką świeżej papryki. 
Tak po prostu. 
Niesiemy dary do dom i się napawamy.






Jak zrobić pyszny tort?

Odpowiedź: nie mam pojęcia! 
Ten pyszny nie był. 
To znaczy rodzina jadła, a jakże, ale o dokładkę nie prosili. 
Suchy trochę jakby. 
E, co tam - następny popełnię lepszy ;)








Co bufetowa ma w kuchni?

Otóż bufetowa ma w kuchni bałagan. 
Ale wydaje jej się, że ten bałagan kontroluje. 
Naiwna.
Bufetowa sieka, miesza i dolewa oliwy do ognia.
Codzienne zwyczaje bufetowych ;)